niedziela, 1 sierpnia 2010

DRUŻYNA A- blady cień serialu



Nie samym ambitnym kinem kinoman żyje. Kino to przede wszystkim rozrywka w czystej formie. Dlatego raz na jakiś czas oglądam film, który ma założenie tylko komercyjne.

W tym wypadku wybrałam DRUŻYNE A. To film na podstawie kultowego już serialu z lat 80-tych.

Serial w Polsce pojawił się w czasie, kiedy TV nie miała tak bogatej oferty serialowej i programowej jak ma teraz. Dlatego wszyscy kojarzą DRUZYNE A, gdyż prawie wszyscy oglądali ten serial, gdy był u nas nadawany (zapewne z wyniku braku innych ofert). Sentyment do tego serialu stał się zapewne przyczyna tego, że wiele osób wręcz nie mogło doczekać się wersji kinowej serialu.

I oto powstała, 27 lat po premierze serialu mamy wersje kinową DRUŻYNY A.



Pierwszą rzeczą na jaką widzowie zwracają uwagę to aktorzy, gdyż to oni (a konkretnie ich bohaterowie) stanowili meritum serialu. Czterech zupełnie różnych mężczyzn, na pierwszy rzut oka nie było możliwe, aby mogli stanowić zgrany zespół. A po poznaniu ich, publiczność obdarzyła ich niekłamaną sympatią. Hannibal, Buźka, 'B.A.'Baracus i Murdock, przygody tej czwórki zawsze były przejaskrawione i nierealistyczne, ale widz śledził je z zapartym tchem (tak samo jak śledzi się niesamowite przygody Jamesa Bonda).

Wersja kinowa rozpoczyna się od pokazania widzom jak panowie się poznali, ich pierwszą akcje oraz pierwsze konflikty, które już na zawsze wpłyną na ich kontakty, relacje oraz postępowanie. Już ta pierwsza akcja pokazuje jakimi są typami.

Również te pierwsze ujęcia i zdarzenia uświadamiają publiczności, że kinowa wersja Drużyny A będzie znacznie szybsza i dynamiczniejsza (27 lat postępu technicznego zrobiło swoje).

Po pierwszej wydarzeniach, akacja filmu przenosi się o ok.8 lat. Bohaterowie znajdują się w koszarach wojskowych, oczywiście w Iraku i oczywiście w czasie swojego ostatniego dnia stacjonowania tam. W koszarach panuje atmosfera jakby przejęta z altmanowskiego MASH. Buźka opala się i moczy nogi w baseniku dla dzieci, Murdock grilluje mięso używając jako przypraw prochu z amunicji, Baracus naprawia prywatny motor, a Hannibal przechadza się po obozie miło gawędząc ze wszystkim. I w tą sielankowa atmosferę, jak zawsze, wpadają wysocy rangą wojskowi dowódcy, pojawia się CIA. Wspaniała czwórka dostaje zadanie specjalne, na które godzą się bez zastanowienia nie wiedząc jak przykre i nieodwracalne będzie ona miała dla nich skutki.

Film prezentuje w jaki sposób DRUŻYNA A stała się tym czym się stała. Po oglądnięci filmu możemy zasiąść już do serialu. Film jest swoistym prequelem.

Film jest słaby, naiwny, a czasem nawet irytujący. Zasiadając do DRUŻYNY A nikt nie spodziewał się zapewne zobaczyć jakieś ambitne dzieło, ale kino sensacyjne tez może być na dobrym poziomie, a niestety DRUŻYNA A to niski poziom, a w miarę myślący widz może poczuć się dotknięty, że chwilami chce się z niego zrobić małego matołka. Drużyna A często nie trzyma poziomu, nawet serialu sprzed 27 lat. W filmie jest chaos, za dużo informacji twórcy chcieli wprowadzić w zbyt krótkim czasie, dlatego trudno zaangażować się w poczynania postaci. Do tego dochodzi niezmiernie szybki i cięty montaż. Trudno osiągnąć efekt idealnej harmonii robiąc film z serialu, który trwał 3 lata.

Najmocniejsza stroną filmu są praktycznie idealnie dobrani aktorzy. Liam Neeson jako Hannibal, Bradley Cooper jako Buźka, Quinton 'Rampage' Jackson jako 'B.A.'Baracus oraz najlepszy z nich wszystkich Sharlto Copley jako Mordock.

Po zobaczeniu filmu pozostaje uczucie zmarnowanych aktorów a co grosza zmarnowanego czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz