niedziela, 25 lipca 2010

Matka Teresa od Kotów

Zdecydowanie najmocniejszym akcentem 16 Lata Filmów w Warszawie był pokaz otwierający- Matka Teresa od Kotów.
Oglądając ten film można mieć problem. Po pierwszej projekcji można sobie zadawać pytanie „ale o co chodzi i dlaczego to co oglądamy się stało”.

Jednak im dłużej się myśli o tym filmie, a gwarantuję, że nie jest to film, o którym można zapomnieć, tym bardziej odkrywa się przewodnią myśl reżysera.

Kwestia zła drzemiącego i otaczającego człowieka to to co wysuwa się na plan pierwszy przy próbę analizowania tego obrazu. A że zmierza się myślami w dobrym kierunku może również sugerować tytuł, który daje wskazówkę widzowi aby odpowiedzi o co chodzi w tym filmie szukał też we wcześniejszym filmie pt. Matka Joanna od aniołów.

Wydawać się może, że reżyser stara się pokazać w nowych warunkach i pod postacią nowych bohaterów tę samą prawdę co Kawalerowicz w 1961r.

Film przeraża i fascynuje. Widz daje się wciągnąć poczynaniom i zachowaniom głównego bohatera. Bowiem jest on postacią nieprzewidywalną, tajemniczą, nieprzeniknioną, dlatego jest tak interesujący.

Film jest oparty na faktach, więc tym bardziej porusza. Opowiada on historię morderstwa matki przez dwóch synów. Jednak jak sam reżyser twierdzi jest to tylko punkt zaczepienia do zaprezentowania kwestii zła.
Najistotniejszą postacią filmu jest Artur, starszy z synów zamordowanej kobiety. Arturowi wydaje się, że posiadł nadzwyczajne zdolności, że ma wpływ na życie innych i że to on może kierować życiem swojej rodziny.

Młody aktor, Mateusz Kościukiewicz idealnie odegrał swoją rolę. Jest zaangażowany, pełen charyzmy i bez wątpienia kreując swojego bohatera potrafi przerazić publiczność. Jest prawdziwy w swoim wcieleniu, dzięki czemu możemy mieć nadzieję, że mamy w polskim kinie kolejnego aktora który umie „zatracić” siebie na rzecz kreowanej postaci. Z wielką ciekawością pozostaje śledzić jego dalsze poczynania...byle nie w serialu.

Oczywiście wartym wspomnienia jest drugi z braci, młody chłopak, który go zagrał- Filip Garbacz. Chłopaka może już było oglądać na ekranach kin w głównej roli w filmie Świnki i już tym mocnym oraz wstrząsającym filmem udowodnił, że są naturszczycy, który potrafią przed kamerą wykonać równie dobrą (a czasem i lepszą) pracę co zawodowi aktorzy.

Do mrocznej i intrygującej atmosfery dochodzi jeszcze odwrócona chronologia w pokazywaniu wydarzeń. Jest to ciekawy i dobry zabieg wzmacniający skupienie widza na przedstawionym wydarzeniu.

Film dwuznaczny, pełne niepokojów i trudny. W moim odczuciu przeciętny widz może go nie zrozumieć i „odrzucić” właśnie przez wzgląd na oniryczną, czasem abstrakcyjną atmosferę, wiele niedopowiedzeń i domysłów. Jednak to dobry obraz, który pozostaje w pamięci i zmusza do myślenia, a takie kino polskie jest lepsze do żenujących, nie dających widzowi nic współczesnych komedii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz